Ten szerszen mial powazny problem - wpadl w nalog. Kiedy go znalezlismy, zlizywal resztki piwa z dna butelki. Tak sie biedaczysko opil, ze nie byl w stanie doleciec do szyjki. Wyratowalismy go. Mam nadzieje, ze przemysli swoje zycie i juz wiecej nie bedzie siegal po alkohol.
PS: Do kazdego czytajacego to szerszenia (czy innej pszczoly): jestem po waszej stronie - nie robcie mi krzywdy!